Kasia z Naturalnie kreatywna
proponuje warszawskim prząśniczkom spotkanie przy wrzecionie i dwa terminy do przegłosowania:
19.07.13 o godz.17.30
lub 21.07.13 o godz.11.00
Miejsce - ławki lub ogródek kawiarniany w Pasażu Wiecha na tyłach dawnych Domów Towarowych Centrum, od strony ul. Chmielnej.
Głosujemy na termin tutaj
Dopisek:
Spotkanie odbyło się. Niewielkie grono, bo tylko cztery osoby - ale i tak wzbudzałyśmy wśród przechodniów lekkie zdziwienie, zaskoczenie.
Zdjęcia do obejrzenia u Kasi
Pracownia artystycznych poszukiwań
15 lipca 2012
11 lipca 2012
Trochę o szkole
W poniedziałek zakończył się ostatni etap mojej przygody jaką była szkoła rzemiosł.... zdawałam egzamin praktyczny. Trzeba było wykonać wyrób jubilerski przed komisją egzaminacyjną.
Wyników jeszcze nie znam. Pod koniec sierpnia wszystko będzie wiadomo ponieważ ten egzamin będzie liczony razem z egzaminem pisemnym który aktualnie jest sprawdzany.
Jestem dobrej myśli co do wyników, wierzę i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze... bo na moje pytanie - czy zdałam?
Panowie z komisji ładnie się uśmiechnęli a jeden z nich powiedział:
- Jak komisja się uśmiecha - to znaczy, że jest dobrze.
Uśmiechnęłam się i ja, podziękowałam i zadowolona wróciłam do domu.
A dziś dopadła mnie smutna refleksja, że w tak fajnym gronie uczniów i wykładowców już się nie spotkamy. Od tej pory, już raczej sama będę pogłębiać ciekawą i trudną wiedzę jubilerską. Rok nauki, a mimo to, wielu rzeczy nie zdążyłam poznać, wykonać.
Teraz będzie jeszcze trudniej bez narzędzi i bez podpowiedzi Mistrzów.
Dlatego postanowiłam trochę powspominać z Wami, prezentując swoje prace z lekcji projektowania wyrobów jubilerskich.
Wszystkie prace wykonywaliśmy w miedzi która okazała się bardzo wdzięcznym materiałem. Po podgrzaniu miedź staje się niasamowicie plastyczna i cudownie zmienia kolory. Na pewno jeszcze do niej powrócę.
A na zajęciach trzeba było wykonać:
broszę z motywem liścia
broszę o regularnym kształcie z kamieniem bez klasycznej oprawy tzw; cargi
pierścionek z jednego kawałka blaszki
broszkę z jednego kawałka drutu
kwiat na łodydze
wprawkę w technice filigranu - tematem był świat owadów
Wyników jeszcze nie znam. Pod koniec sierpnia wszystko będzie wiadomo ponieważ ten egzamin będzie liczony razem z egzaminem pisemnym który aktualnie jest sprawdzany.
Jestem dobrej myśli co do wyników, wierzę i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze... bo na moje pytanie - czy zdałam?
Panowie z komisji ładnie się uśmiechnęli a jeden z nich powiedział:
- Jak komisja się uśmiecha - to znaczy, że jest dobrze.
Uśmiechnęłam się i ja, podziękowałam i zadowolona wróciłam do domu.
A dziś dopadła mnie smutna refleksja, że w tak fajnym gronie uczniów i wykładowców już się nie spotkamy. Od tej pory, już raczej sama będę pogłębiać ciekawą i trudną wiedzę jubilerską. Rok nauki, a mimo to, wielu rzeczy nie zdążyłam poznać, wykonać.
Teraz będzie jeszcze trudniej bez narzędzi i bez podpowiedzi Mistrzów.
Dlatego postanowiłam trochę powspominać z Wami, prezentując swoje prace z lekcji projektowania wyrobów jubilerskich.
Wszystkie prace wykonywaliśmy w miedzi która okazała się bardzo wdzięcznym materiałem. Po podgrzaniu miedź staje się niasamowicie plastyczna i cudownie zmienia kolory. Na pewno jeszcze do niej powrócę.
A na zajęciach trzeba było wykonać:
broszę z motywem liścia
broszę o regularnym kształcie z kamieniem bez klasycznej oprawy tzw; cargi
pierścionek z jednego kawałka blaszki
broszkę z jednego kawałka drutu
kwiat na łodydze
wprawkę w technice filigranu - tematem był świat owadów
23 czerwca 2012
Pierścionek dla siostry
Dostałam od siostry trochę srebrnych staroci - krótko mówiąc - złomu.
W podziękowaniu, zrobiłam jej pierścionek.
Miał być prosty, z niedużym, czarnym kamieniem.
I oto jest.
W podziękowaniu, zrobiłam jej pierścionek.
Miał być prosty, z niedużym, czarnym kamieniem.
I oto jest.
29 lutego 2012
Praca semestralna
Ostatnio brakowało mi czasu i możliwości, żeby zamieszczać wpisy na blogu.
A ponieważ mój osobisty komputer został już naprawiony, to przynajmniej ta bariera znikła.
Dlatego spieszę z kolejnym wpisem, bo stęskniłam się za Waszymi odwiedzinami.
Semestr zimowy w szkole zakończył się wykonaniem specjalnego wyrobu zawierającego:
minimum 7 gram srebra i kamień oprawiony w cargę.
Zrobiłam pierścionek - raczej "wieczorowy" - stylizację kwiatu dzikiej róży, w ulubionym czerwonym kolorze. Kamień to krzem. Kwiat filcowy ma średnicę ok.6 cm i możliwość wymiany na inny. Koraliki wokół kamienia są haftowane. Całość jest oksydowana i polerowana. Pierścionek stał się własnością szkoły. Ja otrzymałam równowartość zużytego srebra. Ta zasada dotyczy tylko prac semestralnych. Wszystkie inne wykonane na warsztatach prace pozostają nasze.
A ponieważ mój osobisty komputer został już naprawiony, to przynajmniej ta bariera znikła.
Dlatego spieszę z kolejnym wpisem, bo stęskniłam się za Waszymi odwiedzinami.
Semestr zimowy w szkole zakończył się wykonaniem specjalnego wyrobu zawierającego:
minimum 7 gram srebra i kamień oprawiony w cargę.
Zrobiłam pierścionek - raczej "wieczorowy" - stylizację kwiatu dzikiej róży, w ulubionym czerwonym kolorze. Kamień to krzem. Kwiat filcowy ma średnicę ok.6 cm i możliwość wymiany na inny. Koraliki wokół kamienia są haftowane. Całość jest oksydowana i polerowana. Pierścionek stał się własnością szkoły. Ja otrzymałam równowartość zużytego srebra. Ta zasada dotyczy tylko prac semestralnych. Wszystkie inne wykonane na warsztatach prace pozostają nasze.
15 listopada 2011
11 listopada 2011
Pierwsze prace
Nauka na warsztatach w jubilerni rozpoczęła się od wykonania obrączek.
Moje pierwsze - proste, najprostsze obrączki - wyglądają tak.
Moje pierwsze - proste, najprostsze obrączki - wyglądają tak.
8 września 2011
Policealna Szkoła Rzemiosł Artystycznych
Udało się.
Od 1 września rozpoczęłam naukę w Policealnej Szkole Rzemiosł Artystycznych.
Będę zdobywać wiedzę i praktykę jubilerską.
Marzyłam o takiej szkole - ale myślałam, że w moim wieku to już chyba niemożliwe.
Wszystko zapowiada się niesamowicie ciekawie.
Nauczymy się wszystkiego co jest potrzebne do wykonania gotowego wyrobu jubilerskiego od podstaw czyli od projektu.
Będziemy przetapiać srebro, tworzyć próby, walcować, lutować, odlewać i grawerować.
W szkole oprócz pracowni jubilerskiej, grawerowania komputerowego i odlewni jest jeszcze pracownia witrażu i ceramiki z których też będziemy mogli korzystać.
Nauka trwa rok i kończy się egzaminem nazywanym przez wykładowców zawodową maturą.
Od 1 września rozpoczęłam naukę w Policealnej Szkole Rzemiosł Artystycznych.
Będę zdobywać wiedzę i praktykę jubilerską.
Marzyłam o takiej szkole - ale myślałam, że w moim wieku to już chyba niemożliwe.
Wszystko zapowiada się niesamowicie ciekawie.
Nauczymy się wszystkiego co jest potrzebne do wykonania gotowego wyrobu jubilerskiego od podstaw czyli od projektu.
Będziemy przetapiać srebro, tworzyć próby, walcować, lutować, odlewać i grawerować.
W szkole oprócz pracowni jubilerskiej, grawerowania komputerowego i odlewni jest jeszcze pracownia witrażu i ceramiki z których też będziemy mogli korzystać.
Nauka trwa rok i kończy się egzaminem nazywanym przez wykładowców zawodową maturą.
14 sierpnia 2011
Moje pierwsze niteczki na wrzecionie
Przyznam, że na warsztatach, wrzeciono i ja nie polubiliśmy się.
Teorię opanowałam bardzo dobrze, ale ona sama do przędzenia nie wystarcza.
W praktyce trzeba wszystko skoordynować, a to właśnie - nie udawało mi się.
Ale postanowiłam nie poddać się, tym bardziej, że na własne oczy widziałam jak dziewczyny nauczyły się wrzeciona i jakie cuda przędzie Basia.
Dlatego zrobiłam sobie wrzeciono, które jest bardzo lekkie i łatwo wprawia się w ruch - dodam tylko, że to według pomysłu Motyla.
No...i zaczęłam ćwiczyć.
Bardzo długo nie udawało mi się, straciłam nadzieję, że poczuję......ten upragniony moment kiedy tworzy się nitka.
Ćwiczyłam nawet we śnie, i w tych snach przędłam już całe kilometry.
Pewnego ranka postanowiłam sprawdzić, czy może sen stanie się jawą.
Spróbowałam raz, drugi i za trzecim razem w końcu udało się.
Wiem, że niteczki są jeszcze nierówne i miejscami za mocno skręcone czyli tak naprawdę, nie ma się czym chwalić, ale ja cieszę się bardzo, że też mogę nareszcie powiedzieć:
Oto moje niteczki uprzędzione na wrzecionie.
Teorię opanowałam bardzo dobrze, ale ona sama do przędzenia nie wystarcza.
W praktyce trzeba wszystko skoordynować, a to właśnie - nie udawało mi się.
Ale postanowiłam nie poddać się, tym bardziej, że na własne oczy widziałam jak dziewczyny nauczyły się wrzeciona i jakie cuda przędzie Basia.
Dlatego zrobiłam sobie wrzeciono, które jest bardzo lekkie i łatwo wprawia się w ruch - dodam tylko, że to według pomysłu Motyla.
No...i zaczęłam ćwiczyć.
Bardzo długo nie udawało mi się, straciłam nadzieję, że poczuję......ten upragniony moment kiedy tworzy się nitka.
Ćwiczyłam nawet we śnie, i w tych snach przędłam już całe kilometry.
Pewnego ranka postanowiłam sprawdzić, czy może sen stanie się jawą.
Spróbowałam raz, drugi i za trzecim razem w końcu udało się.
Wiem, że niteczki są jeszcze nierówne i miejscami za mocno skręcone czyli tak naprawdę, nie ma się czym chwalić, ale ja cieszę się bardzo, że też mogę nareszcie powiedzieć:
Oto moje niteczki uprzędzione na wrzecionie.
8 lipca 2011
Warsztaty z "fanaberią"
Od dawna planowane i wyczekiwane warsztaty z "fanaberią w pradze" za nami.
Były to trzy dni wypełnione ogromną wiedzą Basi - o pięknym i dobrym farbowaniu czesanek, o przędzeniu na wrzecionie i kołowrotku.
Zadałyśmy setki pytań a Basia cierpliwie odpowiadała, pokazywała, uczyła.
Rozmawiałyśmy do późna w nocy dopóki starczało nam sił.
Polubiłam przędzenie za to, że uspokaja i pozwala wyczarować w nitkach niesamowite przejścia kolorystyczne.
Szkoda tylko, że nie dopisała pogoda i tylko raz wybrałyśmy się na spacer po urokliwej okolicy nad Bugiem, a że taka była niech zaświadczą zdjęcia z niezwykłym gościem na naszej działce.
Pięknie dziękuję wszystkim za wspólnie spędzony czas.
Zdjęcia także u Basi,Beli i Maryli
Były to trzy dni wypełnione ogromną wiedzą Basi - o pięknym i dobrym farbowaniu czesanek, o przędzeniu na wrzecionie i kołowrotku.
Zadałyśmy setki pytań a Basia cierpliwie odpowiadała, pokazywała, uczyła.
Rozmawiałyśmy do późna w nocy dopóki starczało nam sił.
Polubiłam przędzenie za to, że uspokaja i pozwala wyczarować w nitkach niesamowite przejścia kolorystyczne.
Szkoda tylko, że nie dopisała pogoda i tylko raz wybrałyśmy się na spacer po urokliwej okolicy nad Bugiem, a że taka była niech zaświadczą zdjęcia z niezwykłym gościem na naszej działce.
Pięknie dziękuję wszystkim za wspólnie spędzony czas.
Zdjęcia także u Basi,Beli i Maryli
Subskrybuj:
Posty (Atom)